Dwulatek - trudny okres w życiu rodziców
- Agata Majda
- Jul 8, 2014
- 4 min read
Wszystko było tak dobrze i nagle maluch wkracza w wiek, w którym pojawiają się pierwsze trudności. Ze słodkiego maluszka zmienia się w tyrana, przeciwstawia się nam i staje się bardzo opozycyjny. Zachodzą w nim zmiany, którym towarzyszy nasilające się oburzenie dziecka, że traktujemy je nadal jak niemowlaka. Tymczasem, ono chce być coraz bardziej niezależne. Jesteśmy przerażeni i stawiamy pytania: “co się dzieje?”, “co z naszym dzieckiem jest nie tak?”, “czy aby wszystko przebiega dobrze?” Pytamy znajomych, czytamy poradniki, bo ogarnia nas niepokój. Nie jest łatwo.
Przeciwdziałanie się przymusowi jest naturalne. Przymusem, w tym wypadku, dla naszego dwulatka jest prośba mamy o zjedzenie posiłku, czy odłożenie zabawki, bo teraz trzeba się ubrać.
Pojawia się opozycyjność. Opozycyjność zaś, to naturalna reakcja na przymus. Stawiamy naturalny opór. Dlaczego? Aby być autonomiczną, szanującą się jednostką. Musimy mieć tę zdolność przeciwstawiania się. Zaczyna się ona rozwijać właśnie około 1,5 roku życia.
Wtedy pojawia się u dzieci to wstrętne słowo “nie” .Rodzicom zdaje się wtedy, iż ich słodkie dziecko zamieniło się w strasznego potworka. Wszystko ma jednak swój cel i dzieje się tak, by dziecko wyrosło na niezależną osobę; by miało własną wolę.
Dr Gabor Mate twierdzi, że jest to sposób natury na ogrodzenie kwitnącej woli dziecka, dzięki czemu z czasem rozwinie ono własne preferencje i rozumowanie. Mówienie “nie” jest automatyczne, jednak, gdy dziecko dorośnie będzie już samodzielnie używać tego słowa, ale też będzie odpowiadać “tak”.
Przeciwstawianie się oporowi jest instynktowne i towarzyszy nam przez całe życie. Jeżeli jednak, mamy z kimś rozwinięte prawidłowe relacje i łączy nas więź, to będziemy współpracować. Podobnie jest z dziećmi, dlatego tak ważne jest pielęgnowanie więzi. Wspólne zabawy, wspólnie spędzany czas, jadanie posiłków razem, dostępność, kiedy dziecko nas potrzebuje. To wszystko buduje więź.
Wiek, o którym mówimy, to również pierwsze testowanie granic i sprawdzanie, co się stanie, gdy je przekroczę i na ile mogę je przekroczyć. Dziecko poszukuje sposobów na uzyskanie kontroli nad środowiskiem i stara się tym samym nabyć umiejętności przystosowania społecznego. I tutaj ważna jest konsekwencja rodziców. Wytyczają oni granice i powinni trzymać się ich zawsze. Nie może być tak, że robimy wyjątek od reguły, bo wtedy wprowadzamy w życie dziecka chaos i ono nie wie, kiedy coś wolno, a kiedy nie. Czyli jeśli mamy zasadę, że słodycze jemy tylko po obiedzie, to okazyjnie - powiedzmy z powodu wizyty cioci - nie zmieniamy przyjętej zasady, bo nauczymy dziecko, że są wyjątki i wtedy łamiemy zasady. Podobnie ze słowem “nie”, ale tym razem wypowiadanym przez nas, dorosłych. Gdy nie pozwalamy i odmawiamy, robimy to jasno i stanowczo.
Ważny jest spokój i cierpliwość. Znamy już słynne rzucanie się dzieci na ziemię i wymuszanie płaczem, czy krzykiem. Dzieje się tak zwykle w miejscach publicznych, gdy dziecko, jakby, instynktownie wyczuwa nasze zażenowanie i bezradność. Co robić? Nic, bo skoro powiedzieliśmy stanowczo “nie”, to nie możemy się wycofać. Nie negocjujemy też z terrorystami. Spokojnie przypominamy zasadę i mówimy, że mamy czas, by poczekać aż się uspokoi, choćby to miało trwać do wieczora. Nie myślmy też o innych ludziach, którzy nas obserwują i oceniają zachowanie naszego dziecka. To tylko tłum, który w żaden sposób nie wpływa bezpośrednio na nasze życie i decyzje.
O swoim życiu decydujemy my. Cierpliwie czekamy I, później, gdy dziecko już się uspokoi, to omawiamy z nim tę sytuację. Cierpliwość to cecha, której rodzic musi się nauczyć. Czasem potrzeba dużo czasu, by przeczekać różne trudne sytuacje. Jednak zaprocentuje to na przyszłość, bo dziecko nauczy się, że awanturą i wymuszaniem nic nie wygra. Kiedy już nastąpi spokój, mówimy, jak było nam przykro, kiedy tak wszyscy patrzyli na tę scenę.
Rozmowa jest najważniejsza, trzeba tłumaczyć i pokazywać możliwe rozwiązania. Zawsze trzeba mieć na nią czas. Można opowiadać dziecku historie z różnymi zakończeniami danego problemu. Bawiąc się w taki sposób, równocześnie uczymy i pobudzamy do myślenia.
Ważny jest plan dnia, gdyż daje poczucie bezpieczeństwa i uczy konsekwencji. Dobrze jest, by dziecko wiedziało, jak będzie wyglądać dzień jego i całej rodziny. Nam też wtedy jest łatwiej. Nie panuje bałagan, wszyscy wiemy, że - na przykład - w czwartki o 16tej chodzimy na basen, więc trzeba się do tego przygotować.
W momencie, gdy wszystko jest na “nie”, warto zastosować się do dawania dziecku wyboru. Proponujemy: włożysz zieloną, czy czerwoną sukienkę? Na śniadanie wypijesz mleko, czy herbatę? Dziecko wybiera i nie ma trzeciego wyjścia. Jest to też dużym ułatwieniem dla rodziców.
Dajmy też dziecku możliwość bycia samodzielnym, by mogło się czegoś nauczyć. Dzisiejsze czasy są dla wszystkich trudne, żyjemy w biegu i pośpiechu. Wolimy szybko posprzątać po dziecku, by przejść do następnych czynności, niż czekać aż ono zrobi to samo.
Dzieci są wolniejsze i my musimy pamiętać o cierpliwości. Wychowanie dziecka to czas i... cierpliwość. Jest taki wierszyk:"... a ja chciałbym przez kałużę iść godzinę albo dłużej, trzy godziny lizać lody, gapić się na samochody, chciałbym wszystko robić wolno, ale mi nie wolno".
I na koniec: poczucie humoru...
Czasem warto obrócić jakąś sytuację w żart, sprowadzić wszystko do uśmiechu i zachować dystans. Wychowanie dziecka i zmaganie się z prozą życia, może lepiej, aby nie było śmiertelnie poważne.
Pamiętać należy też, że w każdych sytuacjach bardzo dla nas trudnych i przytłaczających warto zwrócić się o poradę i pomoc do specjalisty.
Każda ocena problemu przez osobę z zewnątrz i posiadającą specjalistyczną wiedzę, może pomóc znaleźć rozwiązanie i wesprzeć nasze rodzicielstwo.
Źródło: podane w tekście
Comments